"Zwykła tragedia" (1997)
Dramat w 3 aktach
Akt 1
(Salon urządzony na styl francuski. Pod oknem szeroka kanapa, nad nią
lustro. Na środku sceny mały stolik, przy nim cztery krzesła. Na kanapie śpi
Aldona. Przy stoliku siedzi Max i pije piwo z butelki, bawiąc się kapslem.)
Scena 1
MAX
Piwo, piwo, piwo - życie
płynie żywo.
Cholera, skończyły się fajki.
(odwraca się i rzuca
pustą paczką po papierosach w śpiącą Aldonę)
Wstawaj do diaska i
biegnij kupić mi papierosy.
ALDONA (siada na krańcu kanapy)
Boże mój, ale okropnie boli mnie głowa.
Chyba powinieneś, kochanie,
posłać po Doktora.
MAX (wściekły)
Wstawaj idiotko
natychmiast,
bo jak cię trzasnę!
ALDONA
Już biegnę,
kochanie. Ale ty, mój drogi, nie powinieneś się denerwować. Przecież wiesz, że
lekarz ci zabronił...
MAX
Niech tych lekarzy wszyscy diabli.
Nie dość, że zabraniają człowiekowi najlepszego, to jeszcze pobierają za to
pieniądze.
Dobrze, że już wstałaś. Idź po te papierosy, bo nie wytrzymam!
ALDONA
Już służę ci, najdroższy.
(wstaje i
zatrzymuje się przed Maxem)
A może byśmy najpierw...
No wiesz,
przecież jesteśmy małżeństwem.
MAX (zdziwiony)
Co też ci
do głowy przyszło.
Przecież nie sypiamy ze sobą już od czterech lat.
ALDONA
Tak tylko pytałam. Już wychodzę, kochanie.
(nagle pada na podłogę i umiera)
MAX
Patrzcie ją,
umarła.
Kto mi teraz pójdzie po papierosy?
Scena 2
(do salonu wchodzi Hipis 1)
HIPIS 1
Peace, my
brother. I love you, you know?
MAX
Dobra, dobra, lepiej
poczęstuj mnie papierosem.
HIPIS 1 (częstuje)
Czy zdajesz
sobie sprawę, mój bracie, że w Bukareszcie zalegalizowali to, co jest
nielegalne, niszcząc w ten sposób wolność wyboru? Mamy tu do czynienia z typowymi
skutkami ingerencji w sprawy życia codziennego poprzez swoistą afirmację
śmierci.
MAX (delektuje się papierosem)
Dobre -
zachodnie.
A tak właściwie skąd się pan tu wziął? Czy ja pana znam? I
dlaczego ośmiela się pan mówić do mnie bracie? Nigdy nie miałem brata, ba, nawet
nie miałem siostry, co tu dużo mówić, jestem jedynakiem. Jedynym dzieckiem moich
rodziców, których nawet nie znałem, bo wychowywałem się bez nich w sierocińcu,
prowadzonym przez siostry zakonne. Siostry - można by raczej powiedzieć wredne
siostry, a może lepiej wredne jędze. Po prostu wredne jędze o twarzach starych
bab, które w gruncie rzeczy były miłe i sympatyczne...
(chwila
przerwy w mówieniu, gasi papierosa)
O czym to ja mówiłem? Aha. Tak
więc, proszę pana, byliśmy sami. Zupełnie sami. Tylko ja i On. Jak tu nagle nie
trzaśnie! Obudziłem się dopiero po nalocie. W piwnicy było duszno, ale to nie od
tego On się udusił. Umarł, ponieważ belka podtrzymująca strop zgniotła mu kark.
I w ten sposób straciłem kolejnego jedynego mojego najlepszego przyjaciela, z
którym spotkałem się jeszcze kilka razy po wojnie, ale to już inna historia.
HIPIS 1
Całkiem ciekawa historia, panie Arturze.
(do
salonu wchodzi Hipis 2)
HIPIS 2
Całkiem ciekawa historia,
panie Arturze.
Czy ja przeszkadzam? Nie?
(do Hipisa 1)
Idziemy, kochanie, ksiądz się już niepokoi.
Czyżbyś zapomniał o
naszym ślubie?
HIPIS 1
Ależ skądże znowu. Już idziemy.
(wychodzą)
Scena 3
MAX(spaceruje po salonie)
Arturze? Skąd, u diabła,
oni znają moje imię, skoro ja sam go nie znam? Całe życie myślałem, że nazywam
się Max.
(spacerując wpada na zwłoki żony)
Nie zgadniesz,
kochanie - nazywam się Artur!
TRUP ALDONY
Nie mów do mnie nic,
czy nie widzisz, że umarłam?
MAX
Och, zupełnie zapomniałem.
(do siebie)
I co ja teraz zrobię? Skończyły się
papierosy.
(do salonu wchodzi Pinokio)
PINOKIO
Ojcze, mój ojcze, mój jedyny ojcze...
Czy to ty, tato?
MAX
Tak, to ja, synu. Pamiętam cię dobrze. Byłeś moją najlepszą zabawką za
czasów dzieciństwa. Ale przecież wyrzuciłem cię na śmietnik gdy tylko dostałem
kolejkę.
A przy okazji - nie masz czasem papierosów?
PINOKIO
Dziękuję, ale nie palę.
(Pinokio wychodzi)
MAX
Dziwak z tego pajaca.
Ale bym sobie zapalił.
(do trupa
Aldony)
Przepraszam, kochanie, że zakłócam twój wiekuisty spokój,
ale czy nie masz może fajek?
ALDONA
Mam całą paczkę. Weź sobie,
bo ja właśnie postanowiłam rzucić palenie - to szkodzi zdrowiu.
MAX
Dziękuję ci, najdroższa. Muszę ci przyznać, że jesteś najlepszą umarłą
żoną, jaką miałem.
(zapala papierosa)
Scena 4
(za oknem burza, z hukiem otwiera się okno, przez które zagląda
Chochoł)
CHOCHOŁ
Kto mnie wołał, czego chciał?
MAX
A ty tu czego, Chochole?
CHOCHOŁ
O
przepraszam, pomyliłem przedstawienie.
(wychodzi)
Scena 5
(Max siada przy krześle i pije piwo.
Aldona leży na podłodze. Kurtyna opada.)
Koniec Aktu 1
Akt 2
(Sypialnia. Łóżko, na nim Max. Zasłonięte
okna, pokój oświetlają świece.)
Scena 1
MAX
Już późna noc, a ja nie mogę zasnąć. Może coś poczytam?
(Sięga pod łóżko i wyciąga pokrytą kurzem starą książkę. Otwiera i
czyta na głos.)
Czekam na Ciebie i tęsknię po Tobie
Swym
smutkiem upajam swą chorą głowę
Złe życie sprawiło, że jesteś daleko
Złe
życie sprawiło, że jestem kaleką
Jak Giaur pragnął Leilę, tak ja pragnę
Ciebie
Lecz w końcu, gdy Cię ujrzę, znów będę w niebie
I choć dłuży się
ten czas oczekiwania
Choć męczy mnie kolejna noc bez spania
To wiem
jedno - że piszę, co czuję w sobie
Bo kocham, cierpię i tęsknię po Tobie.
Co za absurd - miłość.
(Max śmieje się)
Cóż,
trzeba przyznać autorowi, że nie zna życia, gorzej - że nie posiada on ani
odrobiny talentu literackiego. To nie jest wiersz tylko rymowanka
zakompleksionego świra, któremu wydaje się, że zna miłość.
(chwila
przerwy)
A miłość to piwo...
Piwo, piwo, piwo - życie płynie
żywo.
To jest poezja..
(otwierają się drzwi i wchodzi doktor
Pai-Hi-Wo)
DOKTOR
Dzień dobry, kochany Arturze.
Czas na
twoje lekarstwo.
(Wyciąga z torby butelkę wódki. Max wypija
całą.)
MAX
Od razu mi lepiej, Doktorze. Czuję, że żyję.
(po czym umiera)
DOKTOR
Czas odwiedzić innych
chorych. Co za epidemia! Co za epidemia! To już dwudziesty wypadek w tym dniu.
Co za epidemia!
(wychodzi)
Scena 2
(przez okno do sypialni wlatuje Anioł)
ANIOŁ
Trzeba było tyle pić?
MAX
Co to? Kto to?
ANIOŁ
To ja, przyszedłem po twoją duszę.
MAX
Ach, to ty! Nie
masz może przypadkiem papierosów? Strasznie chce mi się palić.
ANIOŁ
Chyba nie powinieneś!
MAX
Przecież umarłem, co mi
jeszcze może zaszkodzić?
ANIOŁ
No to po całym!
(palą)
Scena 3
(wchodzą dwie
Prostytutki)
PROSTYTUTKA 1
No, nareszcie was
znalazłyśmy.
PROSTYTUTKA 2
Nie ma na co czekać.
(Obie
rozbierają się i wskakują do łóżka. Anioł również przyłącza się do nich. Kurtyna
opada.)
Koniec Aktu 2
Akt 3
(Ta sama sypialnia. Za oknem burza. Przez okno wlatują Diabły.)
Scena 1
DIABŁY
Tak! A więc to prawda.
Sodoma i Gomora. Ostoja grzechu i antymoralności. Jak wam nie wstyd?
MAX
Może się do nasz przyłączycie?
DIABŁY
A to co innego.
(Diabły wchodzą do łóżka)
Scena 2
(wchodzi Pinokio)
PINOKIO
Ojcze, mój ojcze,
mój najukochańszy ojcze.
Czy to ty, tato?
PROSTYTUTKA 1
Co
to za pajac?
PINOKIO
Nie jestem pajacem. Nazywam się Pinokio.
(do Maxa)
Doprawdy dziwię się tobie, Arturze, że zadajesz
się z tą kobietą. Zresztą, co mi tam. Posuńcie się trochę.
(Pinokio
kładzie się obok)
Scena 3
(wchodzi
Chochoł)
CHOCHOŁ
Kto mnie wołał, czego chciał?
(patrzy na wszystkich)
O, przepraszam.
(wychodzi)
Scena 4
Hipis 1 i 2
wchodzą do sypialni i nie zwracając uwagi na obecnych siadają na podłodze)
HIPIS 1
I tu chciałem zwrócić uwagę, kochanie, na sprawę
naszego pożycia małżeńskiego.
HIPIS 2
Och, Ryszardzie, tobie
zawsze mało!
HIPIS 1 (wpada w szał i morduje Hipisa 2)
Zabiłem niewierną żonę, czy coś tam...
(wszyscy w łóżku
klaszczą)
MAX
Ja to chyba gdzieś widziałem...
Scena 5
(wchodzi Doktor Pai-Hi-Wo)
DOKTOR
Nowi pacjenci. Co za epidemia?
(Wyciąga z
torby butelki wódki i rozdaje każdemu. Sam bierze butelkę i staje na środku
sali.)
DOKTOR
Chciałem wznieść toast za pana młodego, pannę
młodą, czy tam za coś... Nieważne. Napijmy się.
(wszyscy piją)
I PILI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE
Koniec aktu 3
Koniec